Samo miasto jest znacznie mniejsze od Melborune, raptem 1.5mln mieszkańców, za to tak samo rozłożyste, z wieżowcami jedynie w centrum i ciągnącymi się hektarami zabudowy jednorodzinnej, jednak nie tak zwartej jak u nas, a przerywanej połaciami suchej sawanny i buszu. Miejscami przypominało mi to Libię, a miejscami Aberdeen, miejscami Zalew Zegrzyński, a gdzie indziej Malediwy z pocztówek. Niezły misz masz, ale może postaram się jako prawdziwy inżyniet uporządkować to w punktach.
Zalety Perth (w stosunku do Melbourne)
- fantastyczny ocean i obłędne plaże w samym centrum miasta
- wyższe zarobki dla M i potencjalnie wyższe dla mnie (hm, o tym później:)
- mniejsza odległość od Europy, a także takich przyjemnych miejsc jak Bali czy Malediwy, a więc niższe koszty podróży do domu
- rzeka Swan - niewiarygodnie czysta i piękna, z meandrami i rozlewiskami idealnymi do żeglowania
- kultura żeglarsko motorowodna mocno rozbudowana
- klimat - ciepło praktycznie cały rok, przyjemnie schładza się pod wieczór, noce do przeżycia
- mniej narkomanów i wszelkiej maści pokręconych ludzi, którzy na dłuższą metę mogą denerwować, a których pełno w Melbourne, typu hipsterski ekscentryczny barman wycierający rurkę do spieniania mleka notorycznie o własne spodnie...
- mule mule i jeszcze raz mule - obłędne w chili lub sosie na bazie białego wina i szalotki - zjeść i umrzeć!
- czysto i biało-niebiesko - wszędzie!
- wyższe koszty życia, w tym w szczególności wszelkich przyjemności restauracyjnych i barowych (piwo 10AUD=33PLN!)
- odległości - konieczność posiadania samochodu ze względu na amerykańską strukturę miasta i słabą komunikację miejską
- mniejsze miasto a więc mniej ciekawych ludzi i opcji pracowych, kultura ewidentnie rodzinna i mało offowa
- mniej ciekawej architektury, ewidentnie gorsza świadomość estetyczna zarówno mieszkańców jak i potencjalnych pracodawców, hm, to akurat może być zaleta, bo można na tym miernym tle zabłysnąć... o ile ktoś będzie w stanie to docenić w morzu kiczowatych kolumienek i takich tam...
- klimat - sucho niemożliwie, skóra napięta po dwóch dniach na maxa
- gorsza kawa i woda w knajpach
- brak Australian Open, a więc ciężko będzie namówić pana R. by nas odwiedził
- brak majn, czyli moich ulubionych ptaszków z Melbourne...
port rybacki we Fremantle
próbka przyrody i nieba
CBD i mój potencjalny pracodawca
walka z falami pod kontrolą ratownika w gustownych slipach nie pozostawiających niedomówień...
port w Sorrento
i jeszcze jeden na rzece Swan, czystość wody daje do myślenia!
Nie wspomniała Pani o jeszcze jednej przewadze ( a moze braku) Perth nad Melbourne. Otóz w Perth mozna zrobić przeswietlenie płuc.
OdpowiedzUsuńGdy starałem sie o wizę pobytową do Australii, w konsulacie w Kuwejcie ogromnie mnie naciskali aby jako miesjce pobytu wybrał Perth. Argumenty podobne do tych w tym wpisie. Nie uległem ,wyladowalsmy w Melbourne. Kilka miesięce później zadzwonil do mnie znajomy z Kuwejtu _ Hindus. Jego zmusili do wylądowania w Perth. Jego pierwsze pytanie: Lech - czy w Melbourne mozna zrobić przeswietlenei płuc? Zatkało mnie. Jemu powiedzieli w konsulacie, ze po wylądowaniu musi zrobić przeswietlenie, a to jest możliwe tylko w Perth. Musial odsiedzieć 3 miesiące w obozie dla migrantów, na bezrobociu. Potem przeniósł sie do Sydney gdzie za dwa dni dostał pracę.
Zabawna historia, ale na szczęście nie musieliśmy sprawdzać stanu płuc w czasie dwudniowej wycieczki ;) Znalazłam jeszcze jedną drobną przewagę: rano w Perth wszyscy mówili mi Morning w czasie porannego spaceru, w Melbourne ten zwyczaj już trochę zanika i robią to tylko starsze panie, a szkoda!
OdpowiedzUsuńTen atut też nam wspomniała pani w konsulacie australijskim - Perth to ostatnie duże miasto, które zachowało australijski charakter - w domysle - biali anglosasi. Inna rzecz, że pani w konsulacie sama robiła krecią robotę zmuszając migrantów do osiedlania się w tym mieście.
OdpowiedzUsuń