piątek, 23 marca 2012

Melbourne, Alberto Campo Baeza

Kilka tygodni temu, w ramach rozwijania naszej wiedzy i twórczej wyobraźni, firma dofinansowała nam bilety wstępu na wykład organizowany przez miejscową izbę architektów: AIA. Tournee po Australii odbywał bowiem Alberto Campo Baeza, hiszpański architekt, wykładowca z Madrytu i gościnny w kilku innych ważnych instytucjach typu: ETH Zurich, Harward, IIT Chicago itd. Wykład zorganizowała izba przy wsparciu licznych sponsorów, a mimo to bilet kosztował $100, jak dla nas sporo, zważywszy, że w Europie tego typu imprezy są zwykle bezpłatne! Tu jednak wszystko kręci się wokół biznesu i podatków i tego typu koszt można sobie odpisać od podstawy opodatkowania, a więc wszyscy chętnie płacą.

Wykład odbywał się na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Melbourne i przybyłam na miejsce na tyle wcześnie, że obeszłam sobie całą okolicę, co opiszę w następnym poście. Dziś będzie bardziej o wykładzie i Alberto oraz sali, w której wykład się odbywał. Sala jest dosyć charakterystyczna i niesamowicie fotogeniczna, bo pokazywana w ramach Melbourne Open House co roku wygrywa jakieś nagrody w kategorii Zdjęcie Wnętrza lub Zdjęcie Obiektu. A wszystko to za sprawą akustycznych wypustek, którymi wykończone są wszystkie powierzchnie poza podłogą. Sala ma kształt w przekroju spłaszczonej elipsy, więc czujemy się, jakbyśmy byli we wnętrzu żołądka lub jelit co najmniej z owymi wypustkami - kosmkami atakującymi nas ze wszystkich stron. Lampy, tryskacze i nawiewy klimy są wszystkie zgrabnie umieszczone w wypustkach, więc nic nie zakłóca pięknej w sumie geometrii tego pomieszczenia.

Na wykładzie ludzi było sporo i o dziwo, nikt naszych drogocennych biletów nie sprawdzał, co jest dla mnie ciekawą wskazówką na przyszłość (krew Polaka-cwaniaka jednak mocno krąży w żyłach!). Najpierw na scenę wyszedł pan, któy wykład zorganizował i opowiedział, jak to miał rozmowę z Alberto, który zadał mu pytanie retoryczne: co mogę robić lepiej w mojej architekturze. Z racji sytuacji odpowiedź mogła być tylko jedna: Nic Alberto, jesteś przecież Bogiem! Hm, dało mi to do myślenia. Sam Alberto okazał się bardzo miłym człowiekem o sympatycznej aparycji i dość ciężkim akcencie, dzięki czemu na sali panowała niezwykła cisza w trakcie całego wykładu. Biedni Australijczycy próbowali bowiem zrozumieć, co Mistrz ma im do powiedzenia!

Alberto zaczął ciekawie, nawiązał do filmu Billy Elliot, jego nadrzędnym celem jest osiągnięcie stanu zatrzymania w czasie odbiorcy jego budynków - chciałby, by osoba je odwiedzająca doznała takiego wzruszenia i zatrzymania, by mogła powiedzieć: Chwilo trwaj, jesteś tak piękna! Następnie przeszedł do ostatnich swoich projektów, po kolei je opisując. To już było trochę nudne, bo równie dobrze można odwiedzić jego stronę i sobie pooglądać, no ale cóż. Pytania od widowni na koniec wywołały kilka kolejnych śmiesznych kwestii i sytuacji, między innymi Alberto stwierdził: Lady Gaga is a shit! Myślę, że z racji stosunkowo ubogiego słownictwa używał mocnych stwierdzeń, które mogły tu zostać odebrane jako radykalne lub wręcz niegrzeczne, tak przynajmniej odebrała je moja koleżanka Nowozelandka. Mnie się podobało, choć jakbym miała wydać te 100 dolców z własnej kieszeni, prawdopodobnie posiedziałabym w domu;)

budynek wydziału ekonomii z daleka
 sala w trakcie wykładu
 Alberto i jego filozofia
 sala: ciekawa struktura przenikających się wzajemnie ścian i sufitu
Alberto i sprawca całego zamieszania: kolejny czołowy architekt europejski już w... październiku!
 fragment prezentacji - myślę, że rzeczywiście odbiór tej architektury w naturze dałby o wiele więcej
makieta z balsy dość radykalnego projektu, który już został zrealizowany w Granadzie - za frontową ścianą niesamowity eliptyczny dziedziniec ze spiralną pochylnią, polecam obejrzenie zdjęć na stronie Alberto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz