Moim pierwszym niedzielnym przystankiem na trasie zwiedzania w ramach Melbourne Open House było studio jednej z większych firm architektonicznych w M, czyli mieszczące się na Little Bourke Street studio HASSELL. Bardziej zainteresowanych odsyłam do ich strony: http://www.hassell.com.au/
Samej architektury, którą produkują, może komentować nie będę, grunt że biuro cieszy się ogromnym sukcesem rynkowym, oceniane jest jako biuro nr 1 w Australii, zatrudnia 130 osób w Melbourne i ma oddziały w całej Australii, a także Singapurze, Hongkongu i Chinach. Sama złożyłam tam cefaukę w swoim czasie, a miła pani w sekretariacie powiedziała mi, że jestem trzecią osobą w ciągu pół godziny (!). Tak naprawdę nie wiem, czy chciałabym pracować w takim molochu i w sumie dużo szczęśliwsza jestem tu gdzie jestem, no ale samo biuro jako przestrzeń twórczej pracy jest godne odwiedzenia i obfotografowania.
Biuro znajduje się przy wąskiej uliczce w CBD (stąd przedimek Little w nazwie), w starym magazynie zaadoptowanym na obiekt biurowy. W sumie ma 3 kondygnacje + użytkowy dach z ogrodem. Na szczęście kolejka była niewielka i dwóch oprowadzających z oddzielnymi grupami, więc na swoją turę czekałam jakieś 15 minut.
Na parterze chyba parkingi, bo do zwiedzania udostępniony był sam hol wejściowy z windą i schodami, który przypominał trochę galerię sztuki współczesnej, trochę lekko przypyziałe miejsce, ale ciekawe. Wąskie schody prowadziły na piętro, gdzie znajdował się sekretariat i 3 lekko od siebie odizolowane przestrzenie typu Open Space - dla Architektów, Arch. Wnętrz i Arch. Krajobrazu. Całość dzieliły dosyć imponujące stalowe schody prowadzące na piętro drugie. Półprzeźroczysty łącznik na wyższej kondygnacji dawał sympatyczny efekt rodem z Nimes, odkryta cegła pomalowana na biało, kolorystyka czarno-biała z czerwonymi akcentami tu i ówdzie oraz nieinwazyjną zielenią. Drugie piętro mieściło co najmniej 2 sale konferencyjne, kolejne otwarte przestrzenie biurowe oraz ogromny blat kuchenny z kawiarką, stół na 20 osób oraz strefę chilloutu z biblioteką, zwróconą w najciekawszym kierunku - do ogrodu, który jest ukryty z boku posesji. Kolejne schody nieco lżejsze prowadziły na dach, gdzie królowało drewienko i obłe plastikowe kształty do dowolnego zestawiania i swobodnego lunchowania. Tu podobno odbywały się wszystkie firmowe fety i przyjęcia z okazji pozyskania nowego pracownika. Całość ciekawa i spójna stylistycznie, może tylko na dachu zabrakło mi trochę zieleni i z nią eksperymentów, biorąc pod uwagę, że w Hassell pracuje 30 architektów krajobrazu, mogłoby to wyglądać trochę lepiej.... niemniej, jeżeli będziecie kiedykolwiek w Melbourne w czasie MOH, a Hassell będzie na liście, gorąco polecam wycieczkę!
w oczekiwaniu na przewodnika
gadka wprowadzająca
otwarta przestrzeń biurowa - ta należy do architektów krajobrazu
detalik stopkowy
schodami na drugie pietro
biblioteka w tle i strefa chill out
tzw stołówka pracownicza
schodami na dach
stara odkryta konstrukcja dachowa plus trochę przewodów
detale dachowe
taki sobie dachowy widoczek
dramatyczny widok na parking za plecami sekretariatu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz