Ostatnim punktem mojej zeszłoniedzielnej wędrówki był dom przy 131 Queen Street, 10-kondygnacyjny wąski budyneczek biurowy, którego właścicielami jest 11 osób i instytucji. Jak to zwykle bywa, nie mieli pieniędzy na szeroko zakrojony remont, wymyślili więc pójście ścieżką Eko gorączki i wystąpili o dofinansowanie w ramach akcji Zielone Dachy Melbourne. W 2009 roku otrzymali Green Building Fund Grant, wramach którego zorganizowali szybko konkurs architektoniczno-zieleniarski na zagospodarowanie swojego dachu, a następnie uszczelnili, ocieplili i zazielenili swój dach. Dodatkowo udało im się wyremontować klatki i system klimatyzacyjny, także w sumie połowę dachu zajmują współczesne instalacje i ogromna bucząca centrala, ale przynajmniej ten kawałeczek zieleni w samym centrum służy mieszkańcom i użytkownikom obiektu. Znowu króluje barbecue, pośrodku karkołomna stalowa instalacja, któa w przyszłości ma być cała pokryta ozdobną winoroślą (hm, na razie roślinki na niej zawieszone są sztuczne), ścieżki pokryte są kompozytem z odzyskanego zmielonego szkła i odzyskanych kamieni rzecznych (hm, znowu nie wiem jak skompresowane kamyczki rzeczne mogą być z recyclingu, no ale może się nie znam), do tego mamy małą altankę i coś w rodzaju amfiteatru, w którym odbywają się prelekcje dla małego latającego uniwersytetu, który zajmuje tu piętro drugie.
Po wykładzie pani architekt krajobrazu, która dach projektowała, zostaliśmy zwiezieni na piętro 2, gdzie swego czasu miał miejsce największy napad rabunkowy w dziejach miasta ($12mln), a potem na pierwszym zwiedziliśmy świątynię buddyjską z parzalnią herbaty i małą salą wystawową, w której o dziwo królowały polskie nazwiska. Okazało się, że właśnie odbywa się wystawa 8 wspaniałych artystów o polskich korzeniach, niestety jak to bywa z półamatorami chwytającymi się za malarstwo olejne, jakość nie była porażająca. Podobała mi się za to ceramika, bo dwie panie właśnie ją zaprezentowały. A teraz zdjęcia z dachu i obiecuję przez jakiś czas nie męczyć Was architekturą ;)
wolontariusze za swoją ciężką pracę wchodzą bez kolejki, jak za komuny
10 kroków do modernizacji dachu
pani arch krajobrazu i grupa przed nami
barbie, altanka i miejscowy rumianek
dramatyczna konstrukcja spowita plastikowym bluszczem
eksperymentalna hodowla cytryny dachowej
polska wystawa w świątynii buddyjskiej...
Gotycki Bank ANZ, tu się lekko spóźniłam i już mnie nie wpuścili, może w przyszłym roku???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz