Oboje Griffinowie wywodzili się ze Stanów, jako młodzi architekci praktykowali u Franka Lloyda Wrighta, którego Walter był prawą ręką. W czasie pobytu Wrighta w Japonii prowadził jego biuro, po powrocie popadli w konflikt i opuścił mistrza, by założyć własne studio. Gdy w 1911 roku Griffinowie wygrali międzynarodowy konkurs na projekt Canberry, Frank już nigdy nie zamienił z nimi słowa, wypowiadał się wyłącznie niepochlebnie i do końca nazywał Waltera swoim byłym kreślarzem.
Charakterystyczną i wprawiającą w osłupienie / zachwyt / zdziwienie cechą sali teatru jest niesamowite sklepienie i wykończenie ścian w przedniej części sali - rozrzeźbienie po prostu powala na kolana i długo pozostaje w pamięci. To co w garażowej wersji sali koncertowej czynią foremki do jajek, tu zostało doprowadzone do perfekcji i zaprojektowane w najmniejszym detalu jako rytm wystających ze ścian trochę agresywnych form, mnie osobiście przypominających lisie pyszczki. Górą z kolei odwórcone do góry nogami prostokątne audytorium, przerywane znowu ornamentalnymi lecz geometrycznymi formami. Nie ma się co rozpisywać, trzeba to pokazać na zdjęciach ;)
Z ciekawostek: prowadzona jest rewitalizacja obiektu za sumę $2.200.000. Prace projektowe wykonane przez Six Degrees Architects mają na celu usunięcie naleciałości popełnionych w 1960 roku, podświetlenie niesamowitego sufitu i poprawienie bezpieczeństwa użytkowania sali przez 600 osobową widownię.
zdjęcie wysłane na konkurs
i drugie z czynnikiem ludzkim
tak prezentuje się przód teatru
fotele lekko omszałe
małe zbliżenie na bok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz