czwartek, 26 lipca 2012

Prahran, pchli targ

Już jutro wielka architektoniczna uczta, czyli Open House Melbourne. Bateria w aparacie naładowana, karta prawie oczyszczona, kurtka przeciwdeszczowa czeka, jestem zwarta i gotowa. Relacji będzie pewno tyle co w zeszłym roku a może i więcej! Na mojej liście kilkanaście budynków, zobaczymy na co czas i nogi pozwolą.

Zanim jednak przejdę do OHMowych tematów, mała fotorelacja z mojej wyprawy do fascynującego Chael Street Bazaar, pchlego targu o dużej renomie i stałej rzeszy wielbicieli. Czego tu nie ma. Jeden powie: potworny kicz i lekko mysi zapach - wychodzę! Inny będzie wracał i zagłębiał się w to świadectwo estetycznych wyborów sprzed pokoleń, anglosaski (nie)smak, kolekcje smerfów, drewnianych laleczek, puszek po piwie i czego tam jeszcze ludzkość nie wymyśliła. Górą królują landszafty i dekoracyjne lampy z ostatnich 100 lat, dołem meble, niektóre całkiem udane. Są stoiska tematyczne z płytami winylowymi, starymi plakatami, naczyniami, książkami i futrami niewiadomego pochodzenia. Jeżeli ktoś lubi te klimaty, wsiąknie na kilka godzin. 70 stoisk, 7 dni w tygodniu, 10-19, 217 Chapel St, Prahran. Przy okazji dłuższej wizyty w Melbourne - polecam!

 wąskie alejki prowadzą nas do kolejnych straganów
 przy wejściu wita BP...
 sentymentalna kolekcja sprzed lat...
 mój ulubiony skład towarów aptecznych i podobnych
 w tonacjach czerwonych
 budzikowo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz