W sobotę wieczorem wybraliśmy się na Gertrude st w Fotzroy celem sprawdzenia międzynarodowego festiwalu projekcji czy jak to na polski przetłumaczyć, możecie spróbować sami odwiedziwszy link:
http://www.thegertrudeassociation.com/
Jest to ciekawa inicjatywa, zupełnie świeża, bo ma dopiero 2 lata. Odbywa się przez przedłużony weekend i w dużej mierze dzięki aktywności mieszkańców i użytkowników ulicy Gertrudy, którzy w ten sposób chcą wypromować to miejsce, a wierzą w społeczność, sztukę i świętowanie, czego dogrzebałam się na ich stronie...
Zaczęliśmy zwiedzanie od zachodniego końca ulicy, gdzie nie działo się prawie nic i myśleliśmy, że cały festiwal to ściema, zamknięte sklepy, zabite dechami magazyny i smętne pojedyncze latarnie... im bliżej centralnej części i bloków, tym projekcji było więcej - w sumie 20. Największa rzeczywiście powalała skalą, bo wyświetlano ją na spory blok komunalny typu szafa, trochę przypominający warszawskie blokowiska... pomyślałam, że musiało to wymagać sporo zachodu, by uzyskać od blokowej wspólnoty zgodę na walenie światłami w okna przez 3 dni... tym bardziej, że te wszystkie działania i festiwal odbywają się na zasadzie wolontariatu i nie sądzę, by wspólnota dostała za to jakąś rekompensatę.
W sumie najbardziej podobały mi się 3 projekcje - ta największa powalająca skalą, gotujący murzyn na bocznej ceglanej ścianie kamienicy w cichym zaułku i minikosmos wyświetlony na chodniku torchę z nienacka i w zupełnie nieoczekiwanym miejscu... zwiedzających było sporo i kibicuję festiwalowi by rósł w siłe i przyciągał coraz więcej ludzi w tym mieście skupionym na footballu i kawie.
pierwsza projekcja nie powalała na kolana...
największa na bloku komunalnym
i w kolejnej odsłonie
kamienica się pali!
mały kosmos dla wtajemniczonych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz