sobota, 2 czerwca 2012

Yarra Valley, dalsza alkoholizacja...

Tak pechowo się złożyło, że od naszej z J wyprawy do Yarra Valley minęło 7 dni, kiedy znowu musiałam się udać w tym samym kierunku, tym razem w sposób zorganizowany i w szlachetnym towarzystwie G i A. Jakiś czas wcześniej wykupiłyśmy sobie niedzielną wycieczkę w Wine Guys właśnie na ostatni weekend jesieni, więc żal było tracić cenne $ i możliwość spędzenia dnia na świeżym powietrzu i w miłym towarzystwie.

Zbiórka na tyłach Fed Square była wyznaczona na 9.30, ale dzięki wcześniejszemu przybyciu udało mi się zahaczyć o pchli targ, który odbywa się w zadaszonej tylniej części zabudowań Fed Square co niedzielę. Bardzo ciekawa sprawa, dużo rękodzięła o większej lub mniejszej wartości artystycznej, bajońskie ceny i kolorowy tłum. Myślę, że to jedna z tych rzeczy, które możnaby umieścić na Melbourniańskiej Bucket List, gdyby taka powstała.

Nasz busik prowadziła miła pani w zielonym kapelusiku z piórkiem, a oprócz trzech wesołych dziewczyn z Polski na pokładzie miała tylko bardzo sympatyczną parę z RPA, H i G. W sumie taka kameralna atmosfera sprzyjała bliższemu poznaniu się i udało się zbudować na tyle ciepłą relację, że pod koniec wycieczki śpiewaliśmy włoskie przeboje z tłumaczeniem niezawodnej A.

Bałam się, że zawiniemy do tych samych winiarni, które odwiedziłam tydzień wcześniej, ale czekała mnie miła niespodzianka - wszystkie 4 winiarnie i jedną farmę mleczną widziałam pierwszy raz w życiu! Nasz busik dzielnie mknął nawet po najbardziej wyboistych szutrówkach, lekka mgła dodawała swoje naszej dezorientacji, było naprawdę ciekawie. Na pewno odwiedziliśmy Coombe Farm i Yarra Valley Dairy Farm (degustacja serów, mniam!), dobre wino Cabernet Sauvignon nabyłam bodaj w Warrangata. Na lunch zatrzymaliśmy się w kolejnej dużej winiarni, gdzie stołowało dużo innych grup. Najpierw miły Włoch opowiadał nam o miejscowych szczepach, a potem zaprosił na posiłek, który składał się z bardzo przyzwoitego zestawu przekąsek i dużo gorszych pizz, wnoszonych stopniowo na stół. Do tego kieliszek wina, reszta już płatna.

Ogólnie byłyśmy z wycieczki bardzo zadowolone, choć gdybyśmy miały płacić za nią pełną cenę, a nie tę wynikającą z kuponu zdobytego przez dzielną G, pewno psioczyłybyśmy do dziś. Można powiedzieć, że serwis był wart właśnie połowy ceny ofertowej ;) Natomiast my spędziłyśmy bardzo miły dzień i myślę, że powtórzymy wyjazd wiosną / latem z jakąś inną firmą - może powiezie nas znowu do nieznanych zakątków Yarra Valley?

 pchli targ na Fed Square
 najbardziej uprzemysłowione testowanie
jesienne klimaty
 stół do testowania i spluwaczka
 farmersko winiarskie klimaty
 Dairy Farm z zewnątrz
 i od środka
 nasza lunchownia
 i widok z jej tarasu
najpiękniejsza krajobrazowo winiarnia, która odwiedziliśmy tego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz