Mój kurs foto rozwija się w najlepsze, teraz eksperymentujemy ze światłem i dostaliśmy nowe tematy abstrakcyjne bardziej lub mniej, których interpretację opublikuję wkrótce;) Tymczasem w czwartek po kursie umówiłam się z A, polskim fotografem odnoszącym tu niemałe sukcesy artystyczno-komercyjne i P, najpopularniejszym polskim blogowiczem, na nocną sesję z naszymi mniej lub bardziej wypasionymi Nikonami.
Noc była niestety praktycznie bezksiężycowa, trochę za późno spotkaliśmy się nad zatoką, pod wiszącą krową, bo słońce już praktycznie zaszło i tzw golden hour nas ominęła, ale i tak było interesująco i kilka nowych trików podchwyciłam. Co prawda, może 1/3 z tego co mówił A. była dla mnie w ogóle zrozumiała na tym etapie wtajemniczenia, no ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni!
Najpierw łapaliśmy ostatnie odbicia słońca nad chmurami, następnie przerzuciliśmy się na światła biurowców i apartamentowców odbijające się w wodach zatoki, potem przeszliśmy do wiszącej krowy i bliżej ulicy, by poćwiczyć nocny panning i zoom panning, kolejną funkcję, o której istnieniu nie miałam pojęcia! Potem przeszliśmy się pod budynek celny, by fotografować jego kolorową fasadę i błyszczący srebrny napis Customs nie dający pola do domysłu, jak to w Australii, kawa na ławę! Dalej ruszyliśmy w kierunku turystyczno - rekreacyjnego deptaku prowadzącego do centrum handlowego i pofociliśmy trochę restauracje i efektownie podświetlone rzeźby, by na końcu sami w jednej z restauracji wylądować na ciepłej herbacie i promocyjnej parmie. Bardzo miłe spotkanie, okraszone nocnymi Polaków rozmowami o poczuciu przynależności i byciu jedną nogą w Australii a druga w Polsce....
ostatnie promienie zachodzącego... i fragment prawego wybrzeża
zatoka po stronie lewej od krówki
krowa od d... strony
zoom panning na obiekcie poruszającym się
zoom panning na napisie Custom
i ten sam pod filarami Urzędu Celnego
seria obiektów miejskich na prawym wybrzeżu od krówki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz