wtorek, 8 listopada 2011

Brisbane miasto sztuki.

Znajomi uprzedzali nas, że Brisbane to dziura, w której niewiele się dzieje, w której trudno o pracę itd itp, ale jakoś ciężko w to uwierzyć, by w 2 milionowym mieście rzeczywiście panował taki marazm.... na szczęście miasto pozytywnie nas zaskoczyło, bo już pierwszego dnia trafiliśmy na dużą przeglądową wystawę fotografii Henri Cartier-Bressona w Queensland Art Gallery. Muszę przyznać, że bardzo lubię prace tego pana i kiedyś miałam pokój obwieszony jego pocztówkami, a teraz spędziliśmy w zaciszu wystawy dobrą godzinę. Wstęp do galerii jest darmowy, tak samo jak w melbourniańskim NGV, natomiast wystawy czasowe, przeważnie ściągane z Europy, potrafią już słono kosztować. Cartier był jednak dwa razy tańszy niż wiedeńska secesja w NGV, która była pokazywana dobre cztery miesiące bez przerwy przy nieustającym tłumie zwiedzających. Aż się chciało powiedzieć litości, pokażcie wreszcie coś innego!

Wracając do Brisbane, sam budynek galerii jest ciężkim betonowym klocem o niesamowicie lekkim wnętrzu, który przysiadł w dzielnicy South Brisbane, otoczony z jednej strony Operą - Queensland Performing Art Centre, a z drugiej nieco młodszymi braćmi, czyli Biblioteką - State Library of Queensland i Gallery of Modern Art - GoMA (rocznik 2006). Wszystkie cztery miss gracji i elegancji zajmują długi pas wybrzeża rzeki Brisbane i stanowią niezłą podstawę do zadumy nad przemijalnością trendów w architekturze XX i XXI wieku... Opera i Muzeum mają podobne, betonowo-klocowate formy, Biblioteka jest ich lżejszym przeszklonym wydaniem, a GoMa udaje ogrodowy pawilon z szerokim zadaszeniem, oczywiście powiększony x4. Więcej o architekturze obiektów możecie poczytać tu: http://qag.qld.gov.au/about_us/architecture i tu: http://www.slq.qld.gov.au/about/bdg

Galeria zachwyciła mnie swoim prostym, napełnionym światłem wnętrzem, z płytkimi sadzawkami delikatnie szemrzącej wody, ładnie zorganizowaną ekspozycją, kącikami czytelniczymi i kawiarnią z boku. Poniżej kilka fotek z wnętrza, które mam nadzieję także Wam się spodoba. I muszę przyznać, że cztery obiekty było nie było poświęcone szeroko pojętej kulturze i sztuce zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Kolejnego dnia trafiliśmy jeszcze na bardziej offowe centrum sztuki współczesnej http://www.ima.org.au/pages/home.php w starym magazynie w Fortitude Valley, a następnie do elektrowni tramwajów wodnych http://www.brisbanepowerhouse.org, również przekształconej w centrum sztuki i rozrywki zdecydowanie wysokiej na samym wybrzeżu rzeki w New Farm. Oba obiekty godne zwiedzenia i obfotografowania, zarówno z wierzchu jak i w środku, moja skromna relacja poniżej. W efekcie wychodzi na to, że Brisbane powoli dogania artystycznie Melbourne i zadufani w sobie mieszkańcy naszego miasta powinni co najmniej dwa razy przemyśleć, zanim stwierdzą, że to kulturalna pustynia;)

 mała makieta całego założenia w South Brisbane, na pierwszym planie GoMA
 biblioteka miejska, zdjęcie zewnętrzno-wewnętrzne
 Queensland Art Gallery
 tamże
 i w drugą stronę
 i na zewnątrz
 a to już Institute of Modern Art
 tamże
 detal w środku
i bardzo ciekawe Brisbane Powerhouse
 środek robi wielkie wrażenie
 część barowa od strony rzeki tamże
 i jeszcze detal wejściowy, polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz