środa, 9 listopada 2011

Brisbane, kolory i wzory...

Dziś będzie o kilku drobnych detalach, które nas w Brisbane powaliły i spowodowały, że to miasto jakoś się wyróżnia spośród dotychczas przez nas odwiedzonych. Po pierwsze już w drodze z lotniska do naszego b&b zauważyliśmy niesamowite, lilaróżowe drzewa w pełnym rozkwicie, które ozdabiały parki, skwery, ale też zupełnie nieciekawe ulice i zakątki miasta. Trafiliśmy akurat na czas kwitnienia drzewa o egzotycznej nazwie Jacaranda, kompletnie niespotykanego w Melbourne, ani tym bardziej w Rzeczpospolitej. Liście są drobne i przypominają akację amerykańską, cała sylwetka przypomina polską akację, no ale już kwiatostany są obłędne i z daleka drzewa goreją fioletem. Kilka fotek poniżej. Miejscowi dezajnerzy i architekci dość często nawiązują do tego lokalnie popularnego gatunku drzewa, widzieliśmy więc lilafioletowe ściany oporowe, elewacje, murki i akustyczne obudowy autostrad. Nie było to bardzo nachalne, ale jeżeli tendencja się utrzyma, może się zrobić lekko niebezpiecznie.

Drugą ciekawą tendencją Brisbane jest stosunkowo niewielka ilość grafiti w centrum, które w sposób bardzo zdyscyplinowany ogranicza się do stacji przekaźnikowych elektrycznych i telefonicznych, za to ten zwykle niezbyt przyjemny a obowiązkowy miejski mebel zamienia się w małe dzieło sztuki. Wydaje mi się, że pomysł godny naśladowania na drugiej półkuli!

Trzecią interesującą architektonicznie rzeczą była duża ilość zadaszeń w samym centrum miasta, wiadomo że klimatycznie w Brisbane słońce jest wyjątkowo niebezpieczne i uciążliwe, ale widać, że ciężkie pieniądze zostały wrzucone w totalne formalne i konstrukcyjne szaleństwo. Mnie się to podoba, może dlatego że z pozycji turysty mogę te formy podziwiać, zrobić im zdjęcie i odpocząć w ich zbawiennym cieniu. Może gdybyśmy byli rodowitymi Brisbańczykami, a struktury zostałyby postawione z naszych podatków, ocenialibyśmy je inaczej. Myślę, że tzw mała architektura miejska konsekwentnie wprowadzana dodaje miastu sporo uroku i można ją przyrównać do pikantnej przyprawy dodającej smaku dobremu daniu ;)

 pierwsze spotkanie z Jacarandą
 i transformatorem
 mała architektura
 dyskretny fiolet zjazdu do tunelu pod ratuszem
 zadaszamy
 i transformujemy
a tu usiadła ważka czyli zejście do przejścia podziemnego...

3 komentarze:

  1. jacarandy jak najbardziej wystepuja w melbourne tez, zaczynaja kwitnac zwykle w 2 polowie listopada

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacaranda nieznana w Mlebourne?? Protestuję!!!
    Znana i to bardzo tylko kwitnie o kilka tygodni później niż w Sydney czy Brisbane. Wczoraj zauważyłem kwitnącą na sąsiedniej ulicy. Czy mam podać adres aby umozliwić weryfikację?? Pozdrawiam - pharlap.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, dobrze przyznaję się bez bicia, w mojej okolicy po prostu nie kwitnie, a w Brisbane na każdym rogu, stąd wydawało mi się, że to roślina typowa dla stanu Queensland...

    OdpowiedzUsuń