poniedziałek, 12 września 2011

Melbourne, niedziela w Williamstown

Wiosna zachowuje się w ostatnim czasie niczym kapryśna panna na wydaniu, więc zaplanowana wcześniej wycieczka do muzeum w Heidelbergu została odwołana przez moją pracową paczkę w niedzielę rano, kiedy to padał dosyć obrzydliwy poranny deszcz i nic nie wskazywało, że dzień będzie udany. Tymczasem koło południa przetarło się i postanowiliśmy z M zbalansować sobie leniwy poranek z lekturą wyprawą nad morze, a właściwie ocean, a dokładniej zatokę, czyli na cypelek południowo zachodni Melbourne, Williamstown.

Najpierw udaliśmy się kolejką do centrum, w niedzielę jedzie dookoła CityLoopem, więc zamiast 7 minut zajęło nam to 15, potem 20 minut czekania na pociąg do Werribee, w Newport przesiadka do małego trzywagonowego pociągu do Williamstown właśnie. W jedną stronę podróżowanie zajęło nam godzinę dwadzieścia, w drugą - 40 minut. Niemniej jeżeli ktoś nie chce wydac dużo pieniędzy, a ma ochotę na zwiedzanie miasta wzdłuż i wszerz oraz sporo czasu - polecam miejski system kolejowy i tramwajowy oraz niedzielne wypady w ramach SundaySavera, gdzie za $3.30 można jeździć w nieskończoność, cały dzień i na wszystkich trasach.

W Williamstown czekało na nas słońce, wiatr i szeroka panorama CBD w lekkiej mgle, gdzieniegdzie przemykały łódeczki, w parkach Ozzi odpalali grilla, a dzieci karmiły mewy. Beztroski nastrój niedzielny, zabawa i relaks, czyli to co Australijczykom wychodzi naprawdę dobrze. Przeszliśmy kawał okolicy, trafiliśmy nawet na tereny mocno przemysłowe i całkiem ładny park na samym cyplu, gdzie kiedyś trzymano na kwarantannie statki z zadżumionymi przymusowymi emigrantami i gdzie znajdowały się bezimienne groby niedoszłych przybyszy. Ogólnie atmosfera miejsca przypominała nam Szkocję w środku lata, więc po nawdychaniu się odpowiedniej ilości jodu ruszyliśmy z powrotem do naszej kochanej South Yarry.

A teraz kilka fotek:

 dla niezorientowanych - mapa
 dla głodnych i spragnionych - knajpka na rogu
 dla miłośników lotnictwa
 dla ornitologów
 dla marynarzy (ze specjalną dedykacją dla Johnnego)
 dla rybaków
 dla architektów
 dla miłośników ślepych zaułków
 dla wszystkich - uniwersalnie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz