niedziela, 16 października 2011

Australia, kolonie w Rye

W zeszły weekend odbyły się pierwsze oficjalne kolonie naszej małej lokalnej kobiecej grupy wsparcia;) Nie będę się wdawać w szczegółowe wyjaśnienia, ale Polaków w Melbourne jest trochę, a w różnych okolicznościach mniej lub bardziej towarzyskich wyłoniła nam się całkiem zwarta i dobrze zorganizowana grupa babeczek, które są w podobnym wieku i mają siłę i ochotę czasem się spotkać i zabawić. Pochodzimy z różnych stron Polski, ale łączy nas na pewno jedno - dola / niedola emigranta w Melbourne. A więc podobne doświadczenia, zachwyty, problemy i tęsknoty. Czy to za ogórkową Mamy, czy za piosenkami Anity Lipnickiej, czy za obejrzenim po raz setny Seksmisji, czy po prostu pogadaniem w ojczystym języku.

No i w końcu się zorganizowałyśmy i wyjechałyśmy na kolonie na Mornington Peninsula, a dokładnie do miejscowości Rye. Wynajęłyśmy dosyć wypasiony domek z basenem, wielkim salonem z kuchnią, kominkiem i żaglowcem, 4 sypialniami i ogrodem. Przyjechałyśmy już w piątek, a w niedzielę po dwóch dniach szaleństwa, picia, opalania się, spacerów, masaży, maseczek, śpiewów, objadania się frykasami i opowieści o wszystkim i o niczym wróciłyśmy do domów. Było fantastycznie i myślę, że wszystkie wróciłyśmy do codzienności szczęśliwsze. Kolejne kolonie planujemy na styczeń - luty i myślę, że będzie jeszcze lepiej!

A teraz krótka relacja foto z Rye i naszego domku. Hip hip hurra!

nasz domek od frontu, basen niestety jakoś się nie załapał na fotkę, mimo że przeleżałyśmy nad nim pół soboty
 żaglowiec, szczęśliwie przeżył najazd naszej brygady
na plażę w Rye miałyśmy 5 minut spacerkiem, w międzyczasie rozmowy o życiu...
 plaża w Rye, klify w prawo
 gorączka sobotniej nocy
 plaża w Rye, idziemy w lewo hehe
a to już St Andrews w niedzielę, kiedy spotkałyśmy się z naszymi mężczyznami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz